Dr Joanna Gawlikowska: Nie dosyć, że można mieć COVID-19, to na dodatek trudno będzie później dojść do zdrowia

Z moich doświadczeń wynika, że możemy działać na trzech etapach przy COVID-19. Przede wszystkim budując odporność, zanim ktoś zachoruje. Dla mnie, jako lekarza, oczywiście najważniejsza jest profilaktyka – mówi dr Joanna Gawlikowska. W katowickiej klinice Vitalea, przy zastosowaniu ozonoterapii pomaga dojść do zdrowia osobom, które stoczyły walkę z koronawirusem.
Joanna Gawlikowska

Rozmowa z dr. Joanną Gawlikowską, absolwentką Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, studiów podyplomowych „Medycyna Estetyczna dla Lekarzy” w GWSH w Katowicach oraz Międzynarodowej Szkoły Medycyny Przeciwstarzeniowej prowadzonej przez światowej sławy doktora Tierrego Hertoghe’a, gdzie ukończył szkolenie organizowane przez World Society of Anti-Aging Medicine (WOSAAM) i Polskie Towarzystwo Medycyny Prewencyjnej i Przeciwstarzeniowej. Dr Gawlikowska jest też licencjonowanym konsultantem programu nadwrażliwości pokarmowych LEAP (Lifestyle Eating And Perfomance) i testu MRT, a także badań genetycznych iGenesis. Pracuje w katowickiej klinice Vitalea.

Na czym polega terapia pocovidowa przy wykorzystaniu ozonu?
Jak wyglądają terapie ozonem dedykowane pacjentom, którzy przeszli
koronawirusa?

Pacjent w klinice przychodzi do mnie na konsultację, która niewiele
kosztuje. Uważam, że to jest naprawdę korzystne, bo w większości
klinikach trzeba za nią słono zapłacić. Poświęcam pacjentowi tyle czasu,
ile potrzebuje. Proszę, by przyniósł aktualne wyniki badań, jeśli je
posiada. Z reguły konsultacja ze mną trwa około 30 minut, rozmawiamy o
wszystkich problemach zdrowotnych pacjenta. Zawsze proszę, żeby pacjenci,
którzy przychodzą na ozonoterapię byli nawodnieni lub nawodnimy ich w
klinice. Jeśli pacjent nie pije wody, ciężko jest pobrać odpowiednią
ilość krwi. Pielęgniarki w klinice zakładają pacjentowi wenflon i
podłączają go do zestawu, dzięki któremu pobierana jest krew. Cały
zestaw podłączony jest do maszyny do ozonoterapii, która po włączeniu
ozonuje pobraną już krew. Dzięki temu zwiększa się ilość tlenu
uwalnianego przez krwinki czerwone, co pozwala na dotlenienie wszystkich
tkanek organizmu oraz zapobiegnięcie hipoksji. Później w tym samym
trybie krew jest z powrotem podawana pacjentowi. Cały zabieg trwa około
15 minut.

Tylko 15 minut? Dosyć krótko.
Tak, zawsze zachęcam, żeby pacjenci po ozonowaniu zdecydowali się
jeszcze na kroplówkę z glutationem czy witaminą C jako wspomagającą.
Duże ilości witaminy C również działają uodparniająco i mogą przyczynić
się do zapobiegania zakrzepicy. Całość po prostu rozbija agregację krwi,
która jest tak bardzo niebezpieczna w przypadku zachorowań na COVID-19.

W jaki sposób ozon wzmacnia organizm? Co daje?
Ozon jest wzbogaconą formą tlenu. Niektórzy mówią, że jest
najskuteczniejszym istniejącym środkiem antywirusowym,
przeciwbakteryjnym - antyseptycznym. Nie tylko działa na koronawirusa,
ale także na większość drobnoustrojów. Sam ozon jako ozonoterapia, czyli
hemotransfuzja krwi, ma działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe, dzięki
czemu modeluje wrodzoną i nabytą odporność. Ozon ma także zdolność
oksydacyjną, co ma kluczowe znaczenie, ponieważ jeśli ktoś zachoruje na
COVID-19, hamuje i zmniejsza stres oksydacyjny, który odpowiada za
nasz stan w trakcie tej choroby. Zdolność oksydacyjna, którą ma
ozon, pobudza praktycznie wszystkie działania sprzyjające przenoszeniu
tlenu do czerwonych krwinek oraz zdolność aktywacji metabolizmu.

Czyli dzięki ozonoterapii możemy uchronić się przed
koronawirusem?

Z moich doświadczeń wynika, że możemy działać na trzech etapach przy
COVID-19, ale przede wszystkim budując odporność zanim ktoś zachoruje.
Profilaktyka zdrowia oraz budowanie odporności są kluczowe. Druga rzecz
to jest niszczenie wirusa na etapie, gdy jeszcze nie wiemy, że
jesteśmy chorzy, ale mieliśmy kontakt z osobą zakażoną. Zwykle do
zachorowania ma COVID-19 dochodzi 7 dni po kontakcie, ale są też
doniesienia o 10 dniach a nawet dwóch tygodniach. Poddając się
ozonoterapii, możemy „dezaktywować” tego wirusa nie dochodząc do etapu,
gdy będzie powodował objawy.

A trzeci etap? Rozumiem, że dotyczy leczenia powikłań
pocovidowych?

Kolejną rzeczą jest sytuacja, w której możemy nasz stan zdrowia
poprawiać po przejściu COVID-19. Tacy pacjenci powinni wzmacniać swoją
odporność, ponieważ jest znacznie słabsza. Dla mnie jako lekarza
oczywiście najważniejsza jest profilaktyka, dlatego zalecam najbardziej
pakiet antycovidowy, czyli działanie przed zarażeniem. Nikt nie wie jak
do końca zachowuje się ten wirus, czy nie zostawia jakichś śladów w
organizmie, które ujawnią się po spadku odporności, dlatego zaleca się
terapię ozonową, żeby tę odporność zwiększyć.

Jakie są jeszcze najczęstsze powikłania po COVID-19?
Najgorszą jest mgła mózgowa - stan, w którym nie do końca nasz układ
nerwowy działa tak jak należy i to ludziom bardzo przeszkadza. Niektórzy
mają problemy z układem oddechowym. Dużo jest przypadków z zaburzeniami rytmu serca, mimo wcześniejszego braku chorób współistniejących, dlatego pacjentom po koronawirusie zalecam zrobienie badania EKG i RTG płuc. Tłumaczę pacjentom, żeby nie bagatelizowali tej choroby – nie dość, że mogą ciężko przechodzić COVID-19, to na dodatek trudno będzie im później dojść do zdrowia. Niektórzy pacjenci, którzy przeszli koronawirusa, nawet w miarę łagodnie, potem nie byli w stanie w ogóle uprawiać sportu, biegać, co niegdyś robili. Jedna pacjentka mówiła, że nie była w stanie pójść z psem na dłuży spacer. To były młode dziewczyny, które były
wcześniej zdrowe.

Kto w takim razie jest najbardziej narażony na powikłania?
Cukrzyca bardzo zwiększa ryzyko ciężkiego przejścia. Sama waga sama w
sobie powoduje problemy z oddychaniem. Ludzie, którzy mają nadwagę lub
cierpią na otyłość są najbardziej narażeni na ciężkie przejście
COVID-19. Podobnie osoby cierpiące na takie choroby przewlekłe tzw.
cywilizacyjne, jak hiperlipidemia, choroba niedokrwienna serca,
wspomniana cukrzyca i nadciśnienie.

Ile należy wykonać takich terapii, żeby dojść do zdrowia?
Ciężko powiedzieć. W Polsce to nie jest terapia standardowa, za to we
Włoszech i Hiszpanii jest bardzo popularna, a zaczęto ją włączać w
cykl leczenia gdy zaczęła się epidemia. W tych krajach ozonoterapia jest
bardzo rozwinięta. Są przypadki, w których szczególnie należy skupić się
na ozonie. Zalecam zrobienie minimum 10 terapii. Profilaktycznie
można raz na tydzień. Po koronawirusie - na pewno dwa lub trzy
razy w tygodniu. Próbowałabym dojść nawet do 20 terapii
ozonowych.