Knurowianin zamordował siekierą piątkę dzieci. To jedno z najkrwawszych wydarzeń w historii naszego miasta

W 1931 roku gmina Knurów za sprawą makabrycznego wydarzenia została owiana złą sławą. W tamtym okresie ciężko było szukać czasopisma, które nie wspomniało o wstrząsającym morderstwie niewinnych dzieci.

Najgłośniejsza zbrodnia dwudziestolecia międzywojennego wydarzyła się 28 maja 1931 roku - w jednym z domów przy ul. Wolności w Knurowie mężczyzna zaatakował siekierą szóstkę dzieci. Dziewiętnastoletnia Jadwiga, osiemnastoletnia Teresa, czternastoletnia Marta oraz ośmioletni Tadeusz ponieśli śmierć na miejscu, natomiast dwunastoletnia Gertruda oraz piętnastoletnia Emilia zostały przetransportowane do pobliskiego szpitala, gdzie 12-latka zmarła, a 15-letka została uratowana.

Krwawy rok w historii Knurowa - 1931

W 1931 roku większość czasopism opisywało krwawe wydarzenie z Knurowa. Do morderstwa doszło nad ranem 28 maja 1931 roku, a oprawca - Robert Skorupa przygotowywał się do tego dnia, aż sześć tygodniu. Jak podawała ówczesna prasa - morderca chwile po zamordowaniu dzieci wybiegł na posesję i próbował popełnić samobójstwo. W targnięciu się na swoje życie przeszkodziła mu żona, która chwilę przed krwawą masakrą klęczała przed święta figurką lub obrazem modląc się. Żona, gdy chwile wcześniej zauważyła męża z siekierą nie pomyślała, że chce on zamordować własne dzieci.

Kim był morderca i czym motywował swoje zachowanie?

Mordercą okazał się Robert Skorupa, który na co dzień pracował, jako dozorca w knurowskiej kopalni. Knurowianin w tamtym okresie był jednym z 1559 zatrudnionych pracowników. W 1931 roku ze względów ekonomicznych szykowano się do zwolnień 439 pracowników, aby w 1932 roku w knurowskiej kopalni pracowało tylko 1160 osób, co wówczas wywołało strajk załogi. Robert Skorupa podczas przesłuchania tłumaczył, że prześladowano go w pracy i zastraszano zwolnieniem z pracy.

Oprawca własnych dzieci mając na uwadze widmo zwolnienia z pracy oraz ciężkie czasy wywołane kryzysem nie chciał, aby jego rodzina żyła w nędzy i postanowił zamordować własne dzieci. Warto zaznaczyć, że Robert Skorupa podczas wojny doznał wielu obrażeń głowy przez co tłumaczono, że mógł mieć on zaburzenia psychiczne, które pchnęły go do makabrycznej w skutkach decyzji o zamordowaniu swoich dzieci.

Co było dalej?

Dozorca knurowskiej kopalni, który zamordował dzieci nie został skazany na kare śmierci, a po przesłuchaniach trafił do szpitala psychiatrycznego w Rybniku, gdzie przetrwał II Wojnę Światową, wracając z niego pieszo w 1945 roku, kiedy to Armia Czerwona otworzyła bramy wyżej wspomnianego szpitala psychiatrycznego.

Wiele wersji wydarzeń...

– Historię rodzinnej tragedii przekazywano sobie z ust do ust, koloryzując ją lub myląc fakty.
- czytamy w artykule Przeglądu Lokalnego. Po pierwszej publikacji artykułu opowiadającego o krwawym wydarzeniu z 28 maja 1931 roku do redakcji "PL" zgłosił się czytelnik Tadeusz, który sprostował wiele informacji, jednocześnie informując, iż razem z żoną rozmawiał wiele razy z Emilią, która w wieku piętnastu lat została raniona przez ojca siekierą w twarz i przeżyła.

Czytelnik Tadeusz nie był jedyną osobą, która zgłosiła się do Przeglądu Lokalnego informując o wydarzeniach z 1931 roku. Pani Hildegarda, czytelnika "PL" była kolejną osobą, która poinformowała redakcję, że od śmierci z rąk ojca uratowała się osiemnastoletnia Teresa, a nie jej piętnastoletnia siostra - Emilia, która według relacji pani Hildegardy uciekła do swojej babci.

Zdjęcia tragedii z 1931 roku

Przegląd Lokalny zamieścił kilka fotografii, które przedstawiają trumny pięciu ofiar z 1931 roku oraz zdjęcie domu. Link https://przegladlokalny.eu/new...

Jesteście ciekawi kolejnych takich historii z naszego miasta? Dajcie znać w komentarzu!

Źródło: Przegląd Lokalny