Zostali zrobieni w balona? Spłacają kredyty za mieszkania, w których nie mieszkają.

Kilkanaście osób musi spłacać wysokie raty kredytów hipotecznych, choć nie mogą zamieszkać, ani wpuścić budowlańców do swoich - nowych - mieszkań w rejonie ul. Rakoniewskiego w Knurowie. Tak wygląda koszmar osób marzących o mieszkaniu w Knurowie.

A94 D750 B 9455 4 E39 B65 F 51 EC6 CD28364

Z naszym portalem postanowiła skontaktować się dwunastoosobowa grupa poszkodowanych właścicieli nowych mieszkań wielorodzinnego budynku zlokalizowanego przy ul. Rakoniewskiego w Knurowie, który w październiku ubiegłego roku miał zostać zakończony.

- Przedstawiciel dewelopera upoważniony do sprzedaży tych mieszkań od samego początku w indywidualnych rozmowach z każdym przekazywał, że inwestycja zakończy się maksymalnie do końca października zeszłego roku a wszystko jest wręcz formalnością i „końcowym wieńczącym etapem” - mówią pokrzywdzeni.

Potwierdzeniem słów pośrednika pośredniczącego w zakupie mieszkań była umowa notarialna, gdzie zawarto zapis informujący o zakończeniu prac budowlanych w październiku ubiegłego roku, aby miesiąc później przenieść własność na nowych właścicieli mieszkań.

Urwany kontakt po wpłaceniu pieniędzy na konto dewelopera?

Pokrzywdzeni relacjonują, że dobry kontakt z przedstawicielem pośredniczącym w sprzedaży mieszkań zakończył się po wpłaceniu wymaganej kwoty na wskazane przez dewelopera konto bankowe. Deweloper odpowiadający za realizację inwestycji dotychczas nie poinformował nowych właścicieli o przyczynach opóźnienia oddania przestronnych mieszkań.

- Nigdy żadne z nas nie dostało pisma tłumaczącego opóźnienie - tłumaczą.

Muszą płacić kredyt za mieszkanie, w którym nie mieszkają…

Prawdziwy - finansowy - koszmar nowych właścicieli mieszkań zaczął się kilka miesięcy temu. Wielu z nich w celu zakupu nowego lokalu mieszkalnego sprzedało swoje dotychczasowe mieszkanie z nadzieją na szybką i sprawną przeprowadzkę. Zwiększenie kosztów kredytów hipotecznych spędza sen z powiek dwunastoosobowej grupie pokrzywdzonych osób. Jednak to nie ich jedyne zmartwienia…

- Przedstawiciel dewelopera potwierdzał, iż inwestycja będzie odwzorowywać wizualizacje z prospektu przedsprzedażowego, co w chwili obecnej całkowicie nie pokrywa się ze sobą - oceniają rozwścieczeni mieszkańcy.

Odbiory techniczne mieszkań w większości przypadków zawierały w swoim protokole listę wad i usterek, które deweloper powinien usunąć w terminie do 30. dni od dnia podpisania protokołu.

- Od tego czasu minęło ponad 2. miesiące, a usterki nie zostały poprawione i co więcej, obserwując budowę na co dzień śmiało można powiedzieć, że nie prędko uda się ich dokonać, gdyż pracownicy budowlani nie pojawiają się tam w ostatnim czasie już wcale - oceniają.